We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

KONTRAST

by Galu

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      20 PLN  or more

     

1.
Gdzie jest ten rap co wierzyłem jak w boga kiedyś Zapatrzony jak w obraz, dziś otwieram drzwi, zapraszam do środka Jakby to była nasza ostatnia noc Jak Ostatni buch po wszystko co mam, Po ostatni dźwięk niesiony przez wiatr, Nauczmy się czuć, nie tylko brać, Pozwól mi znów odlecieć do gwiazd Tliło się we mnie to odkąd pamiętam, Te wersy, to głosy wypływają z wnętrza Tliło się we mnie to odkąd pamiętam Te głosy, to wersy częstotliwość serca 8 lat jak jedna flacha pękła Życie zmienia Kontras jak poczekasz Jestem obok, jednak sam, nie pękam, Jesteś obok, cały świat, to fejk aaaa Galu na bębnach, z płytą na rekach, Jebać jak kto zapamięta, Życie to bestia, poluje uśmierca, już lata próbuje to wszystko okiełznać, może często nie jest tak jak trzeba wiec nie pytaj czemu się znów nie uśmiecham wiec nie pytam czemu się znów nie uśmiechasz i nie chce już dzisiaj nic więcej prócz wersów nie chce już słyszeć nic wiecej prócz dźwięków uczucia tak szczere aż brakuje tlenu
2.
Zaczynam pisać te słowa, zaczynam bez nich wariować, po prostu, Zobacz, osadzaj jak chcesz to weź mnie I przepłyńmy razem ten ocean westchnień, Bądźmy ponad tym co Innych głowach tkwi podbijmy księżyc pokażmy ze można, im nie wszystko jedno mi nie wszystko co świeci ma wielką wartość dziś tak mówi puls w moich skroniach tak często czuje jak często widzę to w twych oczach to niby nic inaczej mówiłem wczoraj, co dziś strach przed jutrem tłumie w dymie z papierosa, nie nie jestem żadnym ideałem nie nie jak masz mnie pokochać to lepiej znienawidź mnie mnie nie nie jestem żadnym ideałem nie nie choć jak chcesz pogadać to wysłucham Cię jak zawsze, ucichnie wiatr zapalą się latarnie gdy zapłonie Świat ile zostanie nam z Marzeń zamilcz, powiedz czy to naturalne ze pragnę tego bardziej niż pożądałem zawsze tak mówi puls w moich skroniach tak czuje nie wstydzę się tego nie żałować topisz lód, spływa woda z czasem twój twardy grunt może inaczej wyglądać jestem tu już nie szlajam się po nocach dotleniłem dawno mózg i wypociłem towar jestem tu nie wiem co za rok mnie spotka może rzucę to w chuj i to me ostatnie słowa jeden krok za nim drugi , nie ważne pod jaki wiatr przeć, przez jakie przepaście z twoich ust płyną baśnie, zawsze widzę w nich prawdę, na bitach jak prywatnie, czuje jakby coś bujało moje żagle ja i pamięć sami ciemną nocą na pokładzie czuje jak by to coś było warte jeszcze walczę, wierz mi nie poddam tego łatwo Widzę Świat otacza mnie i czuję czas który nie zawraca Zatracam się w tym zatracam, Jak Puls W Skroniach. jakie życie taki sen, nie inaczej z tak wielu słów odnajdźmy pasujące idealnie i nie karaj znów mnie jak się Pogubię miałem kiedyś plan i się posypał, rozumiesz pośród zdani ten sam ja, medytuje wzniecam pożar dozą doznań które czuje weź pozostań nie opuszczaj tak okrutnie jakbym zabił w sobie to czego właśnie Ci brakuje tak mówi puls w moich skroniach ta czuje staram się jakoś nie zwariować
3.
Wracam siadam, za oknem pada I myślę o niej ale chyba już nie mamy o czym gadać Kolejna strata na stole zimna kawa Zawsze czuje jej perfumy kiedy wracam do tych nagrań Szansa, we mnie ból jak tusz na palcach i nie znam innej siły jedyną jest Moja wiara niezniszczalna z majkiem na barykadach dziś napada mnie częściej niż ochota na blanta znam to, czuje ból jak tusz na palcach ty nie ma takiej opcji byś powiedział że to plagiat magia, po porostu nie wiem jak to nazwać spokojnie pale szluga mając w dupie miejski tartak pasja, nie ogranicza nas grawitacja ograniczamy się sami kiedy wypluwamy kłamstwa czekam na wiatr zmian on już zawiał dawno, nam pozostało ogarnąć ten chaos już czas przeminą byle wyrwać jeden wdech łączy nas coś więcej niż jeden dzień i byle wytrwać nim pogrąży nas starość nim wypuścimy z rąk to co miało dla nas wartość ile mamy dziś z dni co nam zostało tyle nie przespanych nocy zabija mnie nasza słabość łączy ciepło ramion o 6 rano już mój ziomek tez to kocha wciąż słyszę rapsy za ścianą dziś w zgodzie z sobą chyba ślady łez na polikach nie zawsze mogę je zatrzymać rozbite myśli tak cisza działa na mnie dzisiaj wszystko wraca mimo że mamy słabsza pamięć za moje winy za smutek w oczach za skute lodem serca czuję że jeszcze potrafią kochać my z ciężkim bagażem rozczarowań w barażach wygramy choć będą chcieli nas pochować w grobach na świecie wojna druga dekada w blokach zżyci jak szklanka i woda popatrz zamykam oczy znasz to odcinam się chyba już czas ogarnąć ten chaos
4.
Oczy nie kłamią serce zawsze zna prawdę Słowa nas ranią albo motywują w walce O lepsze jutro bo jeszcze coś jest ważne Znikają doby godziny kurczą się w rękach Pęcznieją chwile które nie zawsze chcemy pamiętać Dziś nie czuję więcej niż ile mi potrzeba Po wypłacie parę stów paru z nich dziś już nie mam Z boiska do studia ze studia do serca szlakami które z boku jakoś czasem ciężko popierać nie równałem nigdy uczuć do portfela choć tak często wypełniają go nam tylko same zdjęcia jestem jak ćpun nie mogę przestać i jeśli mówię że coś kocham to tak jest i weź nie pierdol czasem się wstydzę za siebie i jakoś przykro kiedy wszystko w okuł kurczy się jak stary sprany sweter wiem że to wkurwia namiętnie jak wraca to sentymentalnie patrzę zawsze przez potłuczone witraże oczy znają prawdę a serca nie oszukam ile razy się myliłem a powinienem zaufać Nie chowam uczuć które były i są dalej ze mną, Wewnątrz wiesz o czym mówię przeżyliśmy nie jedno Przecież, setki pogoni i ucieczek od wszystkiego Dawniej uśmiecham się nie po to by jutro mieć wyjebane Poważnie ranię jak każdy czasem, sporo Chciałbym Ci powiedzieć ale nie wszystko potrafię Nie ważne to co nas dzieli niech nas spaja kiedy patrzę tak na Ciebie czuję jak znałbym Cię lata Wstecz nie dzień, dzień wypala się jak flara Ile razy już gubiły mnie ulice tego miasta Ile uczuć ile gniewu ile szczęścia tyle grzechów życie przyspiesza nie wszyscy są w naszym zasięgu Nie mów mi nic nie da się żyć bez porażek mimo że dziś wiem kim jestem i czego pragnę Nie mów mi nic jak chcesz daj odczuć prawdę tą samą prawdę nawet jeśli dziś nie jest jak dawniej
5.
Galu Dziś wychodzę jutro wracam dziś to wszystko co mam Dziś nie żaden pierwszy lepszy nie jeden pierwszy już odpadł Na koncie sto numerów se drugie w tekstach dodaj Tak minęło osiem lat bym mógł znów uwierzyć w te słowa Widziałem wiele wciąż widzę więcej, wciąż pisze wierszem Tylko dla ciebie chce wydzierać z piersi serce Czego ci więcej czego mi więcej choć zawsze mniej jest Być Jak powietrze zawsze wypełniając przestrzeń Nie mam diamentów jakoś słabo znam się na nich Bardziej cenię szczery uśmiech kiedy budzi mnie nad ranem Znów walczę z myślami ile ich było przegranych Ile stoczę ich za nim poczuję wolność tańczący z gwiazdami Z każdą godziną starsi nie zawsze silni twardzi Wiec wybacz jeśli chowam się z a stalowymi drzwiami tak czuję te wersy nie chce być kopią bez pasji co ma się stać się wydarzy nie mamy wpływu na czas Galu dziś wychodzę jutro wracam dziś to wszystko co masz, się przejmować, nie se każdy co chce pieszy dookoła, życie przejrzyste jak woda znam spienione jak browar Jak chcesz czytaj mi w oczach, jak pragniesz naprawdę mnie poznać, Ja to nie parę pięknych słów z twoich baśni Bardziej uparty i ciężki, rzadziej lekki i otwarty I nie znam innych słów żyję teraz i tu dziś bardziej silny niż słabszy już wiesz co dla mnie znaczysz Galu mówią co masz zrobić jutro zrób dziś tak szybko uciekają dni że chciałbym parę dla nas ukraść mówią że słuchać serca, dalej go szukam w wersach my to ocean bez dna, który pragnie kropli szczęścia wyczuwam go z powietrza to zapach ciebie z metra tak przyjemny jak sen o którym tak długo pamiętam dziś realne jak dym z naszego ostatniego skręta dziś nie padnę na pysk choć żaden ze mnie debeściak minęło tyle chwil, tylu z nich nie pamiętam już jednak co moje to moje jest zapisane w wersach to wszystko co mam to wszystko co masz się przejmować niech se każdy robi co mu się podoba tyle mam dziś ile w dłoniach i jebać czy coś zmusza nas do rozczarowań jutro się będę przejmował jestem obok zobacz jakoś razem zawsze wszystko lepiej zaczynało nam smakować WilkuRap Tracimy wiele w pogoni za szczęście, zapominając co jest najważniejsze, co mi zostało ze wczoraj to te parę złoty na koncie i wspomnienia piękne świadomość kim dzisiaj jestem, że co nawinę to stale jest pierwsze kilka tych osób których tak szanuję oraz kilku nowych których dzisiaj pieprzę mam całkiem inne podejście, niektórych spotykam we śnie na mieście mówią że chyba przepadłem, a jak chcą mnie szukać to szukają w tekście dla bliskich zawsze mam serce, szczerze dziękuję że ze mną jesteście kiedy spisuje te wersy to czuję że szczęścia większego mi nie da nic więcej a wszystko co mam to nic dla nich weź nie pierdol mi o zmianach bo wszystko potrafię naprawić sam jaki masz plan na siebie czemu celujesz we mnie to że stoję wyżej nie pozwoli ci zejść z krzyża wierz mi a wszystko co mam to te wersy i serce w piersi dlatego zdołam przezwyciężyć wszystko mów mi hip hop to wszystko co mam wilku galu na membranach to nas trzyma bracie kontrast
6.
Uciekam na skróty jestem wczuty w to jak głupiec, Zagubiony zamyślony jakby, czasem trącamy się łokciem, Na koniec, Nie jestem chłopcem, nie o nie, jak myślę o niej jest dobrze, Jak o tym pisze nie mogę zapomnieć że czasu nie cofnę z powrotem I koniec, bez walki nie skończę, Choć miałbym zarwać z tym kolejną nockę, Musisz to dostrzec, ej wiem że nie postąpisz odwrotnie, Wiem, jedno życie na nas dwoje, Jedno Ci powiem a drugie zrobię, Jakoś tak ciułam powoli po swoje, Mimo że czasu brakuje na co dzień, Kocham harmonie na bitach Dążę do niej na bitach Okrywam siebie dla Ciebie więc nie zadawaj więcej głupich pytań, proszę Ja to nikt, nie od dzisiaj, pieprzyć to nie od dzisiaj, Ja to Ty, Ty to Ja tylko w całkiem innych barwach życia. Uciekam na skróty zazwyczaj, który rok już zapominam, Kroków które musiałem postawić by życie wyglądem mogło przypominać dzisiaj Taki tam Jaruś nie wnikaj, Po co się wkurzać i pokrzykiwać, Mieszać w uczuciach, by znowu ich szukać, to nas zabija, wiem że mnie słuchasz Daj mi odpocząć, uwierzyć w cuda, Zwrócę ci więcej, niż pragnie dusza, Już nie odpuszczam, i to Cię rusza, Choć wypijemy, jak mówi natura, Daj Se odpocząć, weź mnie wysłuchać, Wiem że zawodzę nie w takich minutach Nie szukam braw, nie o tym ta nuta, nie jesteś sam nie mamy nic a pragniemy więcej, nie szkoda krwi za to co piękne za to co było, za to co jest, sam dobrze wiesz co jest ważniejsze,
7.
Galu Pomóż mi odnaleźć sęns który tak gubię tak często Wbiegnijmy razem na Mount Everest by zbliżyć się niebios Nie przeliczalne piękno, nie przepędzisz mnie ręką Nie przewidzisz kto jest kto, każdy ma swoje piekło Pomóż odnaleźć drogę Tą właściwą która czuję z każdym postawionym krokiem Jestem sobą to istotne ziombel Wyczekałem dobry moment by Ci to przewinąć parokrotnie Kocham Rap jak mogę Wydobywa ze mnie wszystko przez co czuję życie jeszcze mocniej Jeszcze bardziej spójrz mi w oczy poczuj wolność Której nie zapewnią ci żadne kwoty O to właśnie chodzi łapać każdy wdech, dzień Każdy dzień wdech pragnę nadać im koloryt Mijam noce ze snem, zrobię z tym co zechce Jak jestem swój to bierz mnie jak kochać mam to szczerze Galu Kocham rapy wypełniają mnie jak woda, Ja to ostoja spokoju ja to burza grad wodospad, Na ustach słodki posmak na twarzy gorzki obraz Na palcach jednej dłoni nie zliczę ty wszystkich doznań Chce tu wracać jak człowiek nie kozak, Jak człowiek choć miała by mi z butów wisieć słoma, pieprzyć to co ludzie pieprzą o nas, Zawsze kiedy pisze wersy wpadam w trans jak po proszkach Weź mi pomóż nie pozostaw wieź mnie przytul nie odtrącaj sam nie chce zostać myśli krajobraz pobudza w mnie chłopca porzucam każdy koszmar przybywam na twój kompan pomóż mi sprostać zadaniom za nim przyjdzie sztorm i na nowo zabuja naszą łajbą noce ze snem, mieszam wersy z dźwiękiem Jak jestem swój to bierz mnie jak kochać mam to będę Galu Chciałbym żeby wszystko było takie proste Jak wersy, czuje że tylko ich się nie umiem spieszyć, I może jestem głupcem jeszcze większym jak kiedyś Może nie chce dorosnąć i jest dobrze mi jak jest dziś
8.
Widzę, widzę więcej już rozumiem ze bóg widział niebo we mnie i w tym co czuję widzę, widzę więcej i Nie chce uciec mimo że to nie znika jak kac po studniówce widzę, widzę więcej już rozumiesz ze Bóg widział niebo w tobie i w tym co czujesz widzę, widzisz więcej i Nie chcesz uciec mimo że to Nie znika jak kac po studniówce gdzie tak pędzisz ziomuś Znów chłód betonu bliskich ściągnie z ulic do grobu Dziś już Nie ma nic prócz nas Jesteśmy sami ty i ja w ta noc bez gwiazd I już Nie ma szans bo nikt nie jest w stanie nic naprawić Już światła lamp Nie świecą tak samo a my mamy pustkę w sercach jakby wpadły znów w tornado uczuć albo bólu i męki a tej siły już w nas nie ma jak po w dwutysięcznym pierwszym miałem astmę i ta astma znów wraca przez szlugi i dragi co były wsparciem po upadkach zawsze kiedy patrzę tam wstecz na twarze nasze twarze mają tylko więcej zmarszczek bo z marzeń zostały tylko tatuaże I full zmartwień dziś stoję znów rapem a z kobiet rozumiem najlepiej wciąż tylko mamę budzę się w nocy nie jest mi do śmiechu na pewno rozumiem czemu babcia cierpiała na bezsenność zawsze Dzisiaj tez plączę czasem I wstyd mi bo ona przeżyła znacznie większe piekło dziś wyrosłem raczej i już więcej kumam ale wciąż zbyt Malo bo gubię się jak gówniarz często słuchaj wiem to teraz świat Nie ma granic i to chore że ludzie się kiedyś o nie zabijali wiem Nie mów mi już o co chodzi z tym wszystkim wojny dziś gangi jutro co wpadną tu kosmici Hmm kurwa co za film czuje płomień I już wiem że przez lata od środka trawił mnie ogień dalej mam rap progres łapie formę w dłonie i pierdole jesteśmy tylko cząsteczka na tym globie Nie jest jak kiedyś boże wszystko się zmienia mimo że to co było Nie było przez błędy w genach Mówią zaśnij przystań i pozbądź się wyznań Uczuć przypal splifa jakbyś Nie miał czym oddychać I był bliski finał już jak w sklepie pijak tuż Obok czerwonych róż rozsypana amfetamina I nóż wbity w gruz pewnie produkowany w Chinach Zardzewiały jak serce samotnego mechanika Wiesz kotku dzisiaj ludzi będą mówić znów że jestem ćpunem mimo że wstałem niosę ten ból Wiesz jestem tuż, tuż obok zdjęć na biurku Pośród szarych struktur zmieniam ich cień na purpur Już za mną wiek buntu przede mną era uczuć Wyznań i przepraszam że jestem gotów z niej skorzystać podaj telefon zmienię pogodę na dzisiaj Bo Nie chcę by śnieg sypał przez kolejne lata życia to Nie moja wina że mam wciąż o czym pisać ani nie twoja że jestem u ciebie na głośnikach
9.
Teraz wiem to teraz wiem to zostań ze mną My to jedność my to światło nie jak ciemność My to niebo jakbym czuł to przez wenflon Kiedy wchodzę na bity jakbym podbijał szczyt Jak by spacer przez myśli Nie znaczysz dla mnie więcej o zimny prysznic Jesteś dla Mnie wszystkim jak orzeł na piersi My jak eksplozja ciał niebieskich To my to my jak słońce i Księżyc Rozrzuceni po całej kuli ziemskiej, Ze złudną nadzieją że kiedyś będzie lepiej, Nie ufam nikomu, nie wszystko jest pewne, Niech bóg mnie prowadzi jak składał przysięgę, Nie cofnę się znowu, nie naprawie błędów, Nie szukam przyjaciół do wódy i skrętów Czuje to wszystko przez wenflon Jakbyś mi przetaczał latami ten dźwięk czuje to wszystko jak jazz który od zawsze koi nerwy i stres kiedy wchodzę na bit nie trzeba mi więcej wymieniam rozdziały te gorsze na lepsze wypieram to wszystko zostawiam tu serce rozcieram na miał i wypuszczam na wietrze niech czują że jestem anonim na bitach i pieprzyć ich nutki o furkach i cipkach zostawiam temat nasze życie zbyt krótkie by go nie doceniać nie ufam nikomu nie proszę o względy nie tracę energii na lansik i kreski, nie szukam problemów, nie wierzę na słowo nie zmieniam poglądów chcę tylko byś sobą czuję to wszystko przez wenflon jakbyś latami przetaczał mi dźwięk czuje to wszystko od wewnątrz więc więcej nie pytaj bo wiem to na pewno Kiedy wchodzę na bit to musisz zrozumieć że robię to wszystko najlepiej jak umiem Tak czuję ten temat to mnie nie przerasta Jak siada niech krąży jak blanty na ławkach Nie ujmę inaczej to szczere uczucia Jak wszystko co zbliża nas bardziej niż wkurwia Jestem oddany Nie zabronią marzyć choć chcą byśmy przestali Nie umiem planować, nie odczuwam smutku Nie ugnę się łatwo, przebiję ten mur już Wiem co jest pewne, nie ufam na słowo Nie trzeba mi wiele by pozostać sobą Czuję to wszystko przez wenflon Jakby latami dozował ten dźwięk Czuję to wszystko przez każdy receptor Od zawsze na zawsze a więc się odpierdo*
10.
zawsze chciałem podróżować zawsze chciałem wyjść i nie wracać i żyć jak mi siada zawsze chciałem wierzyć w słowa zawsze chciałem muc Cię Kochać i czuć wiatr we włosach dziś życie piękne niczym zorza po drugim buchu z bonga po trzecim już majorka po czwartym piszę słowa zawsze chciałem podróżować nie się kręcić dookoła zawsze chciałem podróżować jak to robię w twoich oczach odkąd mogliśmy się poznać, pamiętasz, zawsze chciałem podróżować w miejsca w których życie zwalnia nie przyspiesza by cos poczuć zapamiętać zawsze chciałem podróżować tam gdzie wszystko pachnie bardziej ale już bez smogu i spalin nad nami zawsze chciałem podróżować jak nie patrzyć do portfela jak nie sięgać po kalendarz mieć to wszystko gdzieś i śpiewać zawsze chciałem podróżować pić bimber Cię całować pić wino i się kochać zawsze chciałem podróżować bez wiz gdzie mi się podoba gdzie co znam ma inny kontrast dziś zawsze chciałem podróżować ale nie planując nic dać się ponieść by poczuć tą moc jak zawsze czuję chill zawsze chciałem podróżować pisać wersy jakoś żyć łapać nie przebiegać dni zatrzymać czas jak trzymam drzwi zawsze chciałem podróżować może spełnię kiedyś sny może jakaś plaża na niej Ty, życie piękne jak ozdoba, ale szybko przestaje nas kochać wszystko szybko zmienia Kontras popatrz zawsze chciałem podróżować a znów pijany gdzieś Ty jednak chyba naprawdę mnie musisz kochasz zawsze chciałem być poukładany, mieć wszystko na pstryknięcie placem, o nic więcej już nie walczyć, zawsze chciałem podróżować, sączyć browar, i zostawiać ślady wszędzie jak zostawiam wokal wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, wszędzie nie zawsze musi być lepiej, uwierz na mrugniecie oka, zawsze chciałem podróżować, szukać podobnych doznań, do tych które pamiętam, chciałbym mieć je co dnia kiedyś trzeba to wszystko odreagować by nie skończyć się książka, i nie zwiesić jak hologram, zbieram myśli jak do worka, życie to tik tik sprostaj, Zycie to tik tik bomba, życie to dziś dziś mordo, chciałem podróżować, poczuć kochany spontan przehulać wszystko nocą, przebudzić sie czuć wolność chciałem podróżować może spełnię kiedyś sny może jakaś plaża na niej Ty, życie piękne jak ozdoba, ale szybko przestaje nas kochać wszystko szybko zmienia Kontras popatrz
11.
ile było we mnie złego, ile razy słowa z mych ust raniły kogoś bliskiego, nie chce więcej już powtarzać, że mi przykro i przepraszam, i ze to co było kiedyś to już całkiem inna bajka, sorry ale, nie i spierdalaj, wiem zostawiłem syf, sprzątam worki po dragach, dziś myślę, że to nie kolejny falstart, i pieprzę to szczerze, że mam serce w kawałkach, wypala się zapałka, chciałbym żeby ktoś powiedział, że jest do czego wracać jeszcze, a denerwuję się na zapas boli mnie głowa, co piec minut chodzę zajarać wiesz, że to prawda i nie czuje się w nastroju żeby dzisiaj coś naprawiać jednak, jakoś się człowiek zastanawia czy naprawdę było warto tyle razy, tak się naćpać wracam w tamte miejsca a ci którzy są tu ze mną jak trza poklepią po plecach nie raz, często nie mogłem się pozbierać i to wszystko najzwyczajniej nie wychodziło jak trzeba Wierze w te wersy, za każdym razem kiedy chwytam zeszyt, jak kiedyś, ten śmietnik emocji ta płyta jak dotyk jak wszystko i nic nie ma życia bez wartości czasem puszczają nerwy, chcesz mniej mnie za durnia, nie mam sil by się wkurzać już, wóz albo przewóz albo kłótnia i wychodzę trzaskam drzwiami, pale blanta obok studia coś mi siedzi na płucach i odczuwam to mocniej niż jakiekolwiek uczucia kurwa wszystko jak grochem o ścianę a w przyszłości Nam zostanie powspominać to nagranie czuje spokój albo niesmak chciałbym żeby pewne rzeczy nie miały nigdy miejsca trudno, stało się i przestań choć jakoś nie potrafię od tego myśli oderwać chociaż słabiej w sumie czas zabrał mnie zabrał nas dziś to rozumiem już nie chce uciekać moje czyny były głupie moje życie nie mój rap dla niektórych były zbyt trudne każdy żyje jak mu łatwiej a szczerze sam już nie wiem czy uznaje to za prawdę ej poważnie nie chce pieprzyć farmazonów do wielu mam szacunek niezależnie od poglądów kończę tą płytę i pierdole co pomyślą to nie udział w plebiscycie życie płynie i nas kiedyś zabraknie wiec jeśli mam wracać to tylko sentymentalnie
12.

credits

released December 20, 2019

license

all rights reserved

tags

about

Galu Iłowa, Poland

Piszę i nagrywam od 2010r.
Urodzony w Żaganiu w 1993r.

Moja muzyka jest mocno wypełniona emocjami :)

Dyskografia.

2019 KONTRAST
2021 NON NAMEN
... more

contact / help

Contact Galu

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like Galu, you may also like: